Lato w Leocji
: 21 cze 2020, 16:30
Po raz kolejny dopadła mnie realioza. Zawsze byłem przeciwny sprawowaniu (czy raczej „sprawowaniu”) funkcji publicznych przez nieobecnych obywateli. Nie inaczej jest w odniesieniu do Palatynatu Leocji, więc siłą rzeczy jestem zły na siebie; tym bardziej, że nadchodzące tygodnie nie pozwalają mi na jednoznaczne deklaracje obecności w stopniu, jakiego od siebie oczekiwałbym. Kończący się właśnie tydzień miał być tym luźniejszym, wyszło jak zwykle.
Ustrój Palatynatu Leocji od strony formalnej zabezpiecza nas przed nieobecnością jednego z namiestników. Gdyby jednak samymi tylko przepisami można było zadekretować rozwój państwa, zajmowalibyśmy trwałe miejsce na podium polskich mikronacji. Niestety, sytuację demograficzną mamy tego rodzaju, że nieobecność jednostek oznacza silne negatywne sprzężenie zwrotne. Pokuszę się, na własnym przykładzie, o próbę diagnozy takich nieobecności.
Z prawdziwą przyjemnością biorę udział w rozgrywkach Ligi Piłkarskiej Palatynatu Leocji — nie mogę w tym miejscu nie wyrazić wdzięczności i uznania [mention]Tomasz Ferina[/mention]. Po pierwsze, lubię rankingi i rywalizację; po drugie, dostaję powiadomienia mejlowe; po trzecie, przedsięwzięcie ma uporządkowane ramy, które pozwalają mi na czystą zabawę bez konieczności (proszę o wybaczenie oczywistego, mam nadzieję, skrótu myślowego) nadmiernego wysiłku.
Niejako w opozycji do udziału w lidze, inne formy aktywności zakładają, między wierszami, pracę po mojej stronie. Niekoniecznie rozumianą jako przykry obowiązek, po prostu — pracę. Pracę, na którą po całym dniu spędzonym przed komputerem nie mam siły. Wiele miesięcy temu zdecydowaliśmy, że nie będziemy powielali w Leocji mechanizmów przymuszania się do czegokolwiek, więc i się nie przymuszam, ale kac moralny pozostaje. Tak źle i tak niedobrze.
Mam silne przypuszczenie, że niezależnie od tego, jak mocno byśmy z [mention]Franklin Garamond[/mention] nie podkreślali roli oddolnych inicjatyw, natury mikronacji nie zmienimy. [mention]Guedes de Lima[/mention] słusznie stwierdza zadyszkę mikroświata, ale z drugiej strony wciąż powstają nowe mikronacje, co oznacza, że pewnych potrzeb istniejące kraje, w tym Palatynat Leocji, nie zaspokajają. Wydaje mi się, że jedną z tych potrzeb jest poczucie sprawczości, osiągania celów.
Przechodząc do punktowych konkretów. Po pierwsze, myślę, że możemy zakończyć eksperyment polegający na wymogu uzyskania rekomendacji dla nabycia obywatelstwa. Po drugie, określić zasady funkcjonowania lenn — także w wymiarze gospodarczym? — i zacząć je lokować, pamiętając o potrzebie rywalizacji (rankingu). Po trzecie, uruchomić martwy obecnie Senat w takiej formule, aby jednocześnie nie utknąć w formule jałowych przepisów.
A Wy, jak sądzicie? Czy obywatelstwo powinno być dostępne tak, jak dotąd, czy na „zwykły” wniosek? A jeżeli na zwykły wniosek, to jakie kryteria powinniśmy brać pod uwagę? Staż? Liczbę wypowiedzi? Zdanie egzaminu z podstaw wiedzy o Leocji? Czy lenna powinny być czysto narracyjne, czy też powinniśmy dokonać zapożyczeń z funkcjonowania, na przykład, miast w serii gier Cywilizacja? Czy nadal nasze dyskusje na tematy najzupełniej polityczne powinny odbywać się na rynku, czy jednak powinniśmy im nadać nieco bardziej uporządkowane ramy?
Ustrój Palatynatu Leocji od strony formalnej zabezpiecza nas przed nieobecnością jednego z namiestników. Gdyby jednak samymi tylko przepisami można było zadekretować rozwój państwa, zajmowalibyśmy trwałe miejsce na podium polskich mikronacji. Niestety, sytuację demograficzną mamy tego rodzaju, że nieobecność jednostek oznacza silne negatywne sprzężenie zwrotne. Pokuszę się, na własnym przykładzie, o próbę diagnozy takich nieobecności.
Z prawdziwą przyjemnością biorę udział w rozgrywkach Ligi Piłkarskiej Palatynatu Leocji — nie mogę w tym miejscu nie wyrazić wdzięczności i uznania [mention]Tomasz Ferina[/mention]. Po pierwsze, lubię rankingi i rywalizację; po drugie, dostaję powiadomienia mejlowe; po trzecie, przedsięwzięcie ma uporządkowane ramy, które pozwalają mi na czystą zabawę bez konieczności (proszę o wybaczenie oczywistego, mam nadzieję, skrótu myślowego) nadmiernego wysiłku.
Niejako w opozycji do udziału w lidze, inne formy aktywności zakładają, między wierszami, pracę po mojej stronie. Niekoniecznie rozumianą jako przykry obowiązek, po prostu — pracę. Pracę, na którą po całym dniu spędzonym przed komputerem nie mam siły. Wiele miesięcy temu zdecydowaliśmy, że nie będziemy powielali w Leocji mechanizmów przymuszania się do czegokolwiek, więc i się nie przymuszam, ale kac moralny pozostaje. Tak źle i tak niedobrze.
Mam silne przypuszczenie, że niezależnie od tego, jak mocno byśmy z [mention]Franklin Garamond[/mention] nie podkreślali roli oddolnych inicjatyw, natury mikronacji nie zmienimy. [mention]Guedes de Lima[/mention] słusznie stwierdza zadyszkę mikroświata, ale z drugiej strony wciąż powstają nowe mikronacje, co oznacza, że pewnych potrzeb istniejące kraje, w tym Palatynat Leocji, nie zaspokajają. Wydaje mi się, że jedną z tych potrzeb jest poczucie sprawczości, osiągania celów.
Przechodząc do punktowych konkretów. Po pierwsze, myślę, że możemy zakończyć eksperyment polegający na wymogu uzyskania rekomendacji dla nabycia obywatelstwa. Po drugie, określić zasady funkcjonowania lenn — także w wymiarze gospodarczym? — i zacząć je lokować, pamiętając o potrzebie rywalizacji (rankingu). Po trzecie, uruchomić martwy obecnie Senat w takiej formule, aby jednocześnie nie utknąć w formule jałowych przepisów.
A Wy, jak sądzicie? Czy obywatelstwo powinno być dostępne tak, jak dotąd, czy na „zwykły” wniosek? A jeżeli na zwykły wniosek, to jakie kryteria powinniśmy brać pod uwagę? Staż? Liczbę wypowiedzi? Zdanie egzaminu z podstaw wiedzy o Leocji? Czy lenna powinny być czysto narracyjne, czy też powinniśmy dokonać zapożyczeń z funkcjonowania, na przykład, miast w serii gier Cywilizacja? Czy nadal nasze dyskusje na tematy najzupełniej polityczne powinny odbywać się na rynku, czy jednak powinniśmy im nadać nieco bardziej uporządkowane ramy?