Festiwal Pastopisania

Przedstawicielstwo dyplomatyczne Republiki Bialeńskiej
Awatar użytkownika
Ametyst Faradobus Stempel
Przybysz
Lokalizacja: Dziadolin-Dwór

Festiwal Pastopisania

Post autor: Ametyst Faradobus »

Obrazek
Jako Prezydent Bialenii zapraszam serdecznie do udziału w organizowanym pod moim patronatem Pierwszym Festiwalu Pastopisania, który przez najbliższy miesiąc będzie odbywał się w Wolnogradzie.
Szczegóły znaleźć można w tym miejscu.
PROCESOR DOKTÓR NAUK NET. MAGISTER
Ametyst z rodu Faradobusów

Urlopowany Król Hirschbergii i Weerlandu,
Ponownie Prezydent Republiki Bialeńskiej


Obrazek
Awatar użytkownika
Helwetyk Romański Stempel
Namiestnik Palatynatu Leocji
Lokalizacja: Nowy Brzeg

Festiwal Pastopisania

Post autor: Helwetyk Romański »

Ametyst Faradobus pisze:
25 lis 2020, 15:29
Jako Prezydent Bialenii zapraszam serdecznie do udziału w organizowanym pod moim patronatem Pierwszym Festiwalu Pastopisania, który przez najbliższy miesiąc będzie odbywał się w Wolnogradzie.
Daj mi, Powago, czas — idea jest   d o s k o n a ł a !
Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek
(—) prokr. Hweltywk Romański, RkORF · LAN
Namiestnik № 2 Palatynatu Leocji
Dyniowy Padawan
LEOCKA PARTIA FASZYSTÓW JĘZYKOWYCH

Nikogo się nie ściga, ale wszystkich się poprawia, bo tak nakazują
wewnętrzna potrzeba, poczucie sprawiedliwości i wyznawany porządek rzeczy.

IGNATS IK RUTH

Nawet podczas realiozy sprawdzam skrzynkę helwetyk​@​gmail.com
Awatar użytkownika
Franklin Garamond Stempel
Namiestnik Palatynatu Leocji
Lokalizacja: Nowy Brzeg, Stare Miasto 2

Festiwal Pastopisania

Post autor: Franklin Garamond »

Przedruk z Bialenii mojej skromnej pasty.
Nie uwierzycie co mi się ostatnio przytrafiło. Wstaję sobie w sobotę rano, jak zwykle, no może prawie jak zwykle, bo normalnie wstaję o 11, ale nie o tym chciałem. No to wstaję, ogarniam się - wiadomo - szczoszek, prysznic, śniadanko, dezodorancik, ząbki, ubieram się, czeszę, no i wypadam na autobus. Normalnie bym jechał autem, bo odkąd mam prawko, to gardzę zbiorkomem, ale fura w warsztacie, wywaliło uszczelkę pod głowicą, no generalnie słaba sytuacja, ale trzeba sobie radzić i się przeprosić z autobusami.

Na dworzu pizga złem, że gile w nosie zamarzają, ja oczywiście w koszuli i letniej kurtce, bo w autku grzane mam wszystko, nawet klakson i wsteczne lusterko. No ale autobus za 3 minuty, a na następny czekać trzeba jakieś 50, bo przecież w weekend ludzie mniej jeżdżą, a w ogóle to w większości mają wolne, więc mają więcej czasu. W każdym razie nie ma opcji, żeby się wrócić przebrać. No to lecę jak pojebany przez skrzyżowanie na ukos, na czerwonym, bo widzę już autobus podjeżdża na przystanek, auta trąbią, ktoś zjechał na pas zieleni, żeby mnie nie zabić, no dzięki koleżko, mam nadzieję, że zawieszenie nie ucierpiało, myślę sobie w duchu, dopadam ostatnich drzwi, które zamykają mi się przed nosem.

No tragedia.

Ludzie drą się do kierowcy, żeby otworzył, ja lecę do przodu, bo przecież i tak z zatoczki nie wyjedzie, bo jest zastawiony, pukam w drzwi, zauważył, pokręcił głową, po twarzy widzę, że wkurwiony jak sto pięćdziesiąt, no ale otworzył łaskawie i dawaj mnie opieprza, że on jak ruszy, to nie może otwierać drzwi i w ogóle na autobus to trzeba czekać, a nie wpadać na ostatnią chwilę, bo on może nawet 3 minuty przed czasem odjechać, proszę sobie sprawdzić na przystanku jest napisane przy każdym rozkładzie. No nie będę się z typem kłócił, bo mi się raczej spieszy i jak odpyskuję, to mnie jeszcze za fraki wysadzi, więc tylko potakuję głową, przepraszam i siadam jak najdalej od niego, na samym końcu autobusu. Słyszę jeszcze jak coś tam brzęczy w tej swojej kanciapie za plexiglasem, no ale ostatecznie rusza.

Kulamy się tym grzmotem chyba przez godzinę. Ludzie wsiadają i wysiadają, ale zapach moczu, potu i jeszcze czegoś (coś między zepsutym mięsem a zjełczałym masłem) nie planuje. Chyba ma miesięczny. Końca nie widać. Mogłem iść na pieszo, wyszło by na to samo. Może nawet byłbym szybciej. Umrę prędzej, niż dojadę. Nastrój siadł, telefon rozładował, bo rano zawsze ładuję go w samochodzie, no to się gapię po ludziach, żeby zająć czymś głowę i nie wkurwiać się jeszcze bardziej, że autobus się wlecze i jeszcze z pół godziny przede mną. Skanuję więc te smutne oczy i mordy pozbawione jakiegokolwiek wyrazu, przeskakuję z jednej na drugą, narasta we mnie nienawiść do świata i ludzkości.

Aż w końcu mignęła mi przed oczami ona, odstająca od otoczenia, kolorowa postać na czarno-białym zdjęciu, promyczek słońca w ponury jesienny dzień. Rozgląda się z uśmiechem dookoła, podziwia świat za oknem z wręcz dziecięcą naiwnością w oczach. Napawam się, chłonę jej światło, jak roślina, syntezuję otaczającą mnie dwutlenkowowęglową rzeczywistość, odżywam! Cóż za cudne dziewczę. Nie mogę wyjść z podziwu. Myślę - może podejdę, porozmawiam. Jeszcze z 20 minut jazdy, więc czemu by nie zapełnić ich rozmową? Tak zrobię, nic lepszego mnie dzisiaj raczej nie spotka. Waham się jeszcze kilka minut, ale ostatecznie wstaję. Powoli, z możliwie dużą nonszalancją, na jaką można sobie pozwolić w bujającym się na boki autobusie, podchodzę. Już mam się przedstawić, zacząć tę wspólną przygodę, ale autobus się zatrzymuje na kolejnym przystanku, a ona się podrywa, wybiega z autobusu, drzwi się zamykają i ruszamy dalej. Wszystko w ułamkach sekundy.

Blada rozpacz. Nigdy w życiu nie czułem tak wielkiej straty. Oczywiście, zmarła mi w tym roku babcia, kilka lat temu kot, ale to nie to samo. Ta dotkliwa pustka, której nic już nie wypełni. Siadam na jej miejscu, by jak ostatni zboczeniec ogrzać się ciepłem jej ciała i pozostałym w powietrzu aromatem perfum. Po kilku chwilach spostrzegam, że na miejscu obok leży parasolka. Pewnie zostawiła. Myśli zaczynają galopować, no byłem umówiony, miałem sprawę do załatwienia, ale to może być przeznaczenie, więc trzeba by być idiotą, żeby nie widzieć i nie skorzystać!

Lecę do kierowcy, błagam, żeby mnie wypuścił, a on patrzy się jak na debila, puka się w czoło, coś tam znowu pieprzy o regulaminach i jedzie dalej. Jak on śmie? Nie będą mi służbiści i regulaminy stawały na drodze do przeznaczenia! Lecę do drzwi, wyrywam zaślepkę i dobieram się do pokrętła otwierania awaryjnego. Słyszę jak kierowca zaczyna klnąć i daje po hamulcach. Trzymając się otwartego skrzydła drzwi, wypadam z autobusu i zaczynam biec. Dobiegam do przystanku, na którym wysiadła dziewczyna i zaczynam rozpytywać ludzi wokoło. Ktoś wskazał kierunek, więc lecę dalej. Już blisko, czuję to.

Dopadam do pustego placu przy jakimś biurowcu. Ani żywej duszy. Kurwa. Zgubiłem ją. Zgubiłem. Koniec. Siadam na ławce, płaczę w rękaw i trzęsę się z zimna. Nagle ktoś puka mnie w ramię. Nie może być, znowu galopujące myśli, podnoszę głowę, a tu stoi pospolity menel i pyta o pieniądze na chleb. Tak, kurwa, na chleb. Chyba w płynie. Nie mam jednak siły, by go zwymyślać. Nagle przebłysk geniuszu. Może coś wie? Pytam. Tak, widział, powie za dwa złote. Uch ty, wyciągam portfel, nie mam, wszystkie drobne zawsze w aucie wrzucam do schowka, żeby było na parking albo myjnię. To przeznaczenie, muszę wiedzieć. Daję mu pięć dych. Facet patrzy zdziwiony, ale mówi gdzie poszła, do biurowca, nie tego, tamtego po lewej, wie, bo czasem mu tam pozwalają się umyć albo ogrzać przy większych mrozach. Uściskuję go i biegnę!

Wpadam do biurowca, ochroniarz podnosi głowę znad krzyżówki, patrzy się obojętnie i wskazuje kiwnięciem głowy strzałkę "event". Wbiegam po schodach, prowadzony "strzałą" "amora", dopadam do drzwi auli, przed wejściem jakieś dziewcze nakleja mi na nadgarstek opaskę, wpisuje na jakąś listę, daje identyfikator i wpuszcza do środka.

Jezu, co za tłumy, gdzie ja ją teraz znajdę? No ale co zrobić, krążę, patrzę, zaczepiam ludzi, ale nigdzie jej nie widzę. Po dobrych 10 minutach poszukiwań poddałem się i już miałem wychodzić, gdy na scenę wyszedł jakiś koleś i powiedział, że proszę zająć miejsca, bo zaczynamy. Stwierdziłem, że skoro już tu jestem, to równie dobrze mogę posłuchać co tu mądrego mają do powiedzenia. W sumie nawet nie wiem co to za event, taki byłem zaaferowany poszukiwaniem właścicielki parasolki. Siadłem gdzieś z tyłu i czekam.

Jest! Jakim cudem?! Wychodzi na scenę! To ona! Prawie zerwałem się z krzesła i pobiegłem w stronę sceny! Udało się! Myślałem, że już po wszystkim, a tutaj taka niespodzianka. Fantastycznie. Zaraz usłyszę jej głos, na pewno słodki, jak jej uśmiech. Wygląda jeszcze piękniej, gdy nie ma na sobie szalika i jesiennej kurtki. Przebrała nawet buty na bardziej wyjściowe, żeby się lepiej prezentować. Znów się rozpływam. Widać, że ma dziewczę odrobinę tremy, ale to tylko dodaje jej uroku. Zakochałem się bez końca. Cicho! Będzie mówić!

Podchodzi do mikrofonu i słyszę: Dzień dobry państwu, witam na sympozjum Organizacji Polskich Mikronacji, ja nazywam się Aleksandra Izydora Dostojewska-Swarzewska i jestem Carycą i Panią Macierzystą Najjaśniejszego Carstwa Brodryjskiego, Carycą Rosyji, Królową Noklezji, Wielką Księżną Bałamucji, Wielką Księżną Czuwacji, Księżną Rusi Batawskiej i Panią na Sankt Aleksandrovie.

Wstałem, wyszedłem z sali, wyrzuciłem parasol do śmietnika i pobiegłem na autobus. Mam nadzieję, że babci pogrzeb jeszcze się nie zaczął.
Obrazek Obrazek Obrazek
(—) Franklin Garamond
Namiestnik Palatynatu Leocji
Awatar użytkownika
Heinz-Werner Grüner Stempel
Obywatel honorowy
Lokalizacja: Zielonka

Festiwal Pastopisania

Post autor: Heinz-Werner Grüner »

Nie da się tego określić innymi słowami jak ZNAKOMITE! Zabawne, ale w głębi duszy to jednak tragiczne. ;)
(-) bk. Heinz-Werner Grüner
Oberhaupt Edelweiss
Obrazek
Awatar użytkownika
Ametyst Faradobus Stempel
Przybysz
Lokalizacja: Dziadolin-Dwór

Festiwal Pastopisania

Post autor: Ametyst Faradobus »

Kiedy się wyśpię to nagroda Was nie ominie.
PROCESOR DOKTÓR NAUK NET. MAGISTER
Ametyst z rodu Faradobusów

Urlopowany Król Hirschbergii i Weerlandu,
Ponownie Prezydent Republiki Bialeńskiej


Obrazek
Awatar użytkownika
Franklin Garamond Stempel
Namiestnik Palatynatu Leocji
Lokalizacja: Nowy Brzeg, Stare Miasto 2

Festiwal Pastopisania

Post autor: Franklin Garamond »

Ametyst Faradobus pisze:
07 gru 2020, 13:15
Kiedy się wyśpię to nagroda Was nie ominie.
Jak ja bym się wyspał, to by była wystarczająca nagroda. Czego i Wam, i sobie, życzę.
Obrazek Obrazek Obrazek
(—) Franklin Garamond
Namiestnik Palatynatu Leocji
Awatar użytkownika
Ametyst Faradobus Stempel
Przybysz
Lokalizacja: Dziadolin-Dwór

Festiwal Pastopisania

Post autor: Ametyst Faradobus »

Festiwal dobiegł końca, a wszystkim uczestnikom przekazałem medale.
PROCESOR DOKTÓR NAUK NET. MAGISTER
Ametyst z rodu Faradobusów

Urlopowany Król Hirschbergii i Weerlandu,
Ponownie Prezydent Republiki Bialeńskiej


Obrazek
Awatar użytkownika
Heinz-Werner Grüner Stempel
Obywatel honorowy
Lokalizacja: Zielonka

Festiwal Pastopisania

Post autor: Heinz-Werner Grüner »

A ja swoim zwyczajem...zwyczajnie zapomniałem... A żałuję i przepraszam!
(-) bk. Heinz-Werner Grüner
Oberhaupt Edelweiss
Obrazek
Awatar użytkownika
Ludwik Tomović Stempel
Obywatel
Lokalizacja: Ana - Konstanz

Festiwal Pastopisania

Post autor: Ludwik Tomović »

Heinz-Werner Grüner pisze:
05 sty 2021, 21:27
A ja swoim zwyczajem...zwyczajnie zapomniałem... A żałuję i przepraszam!
Mam tak samo jak Ty... 🎵
Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek


/-/
dr net. ppor. Ludwik Wilhelm diuk Tomović

Gubernator Konfederacji Sclavińskiej
Ana - Konstanz 28
25-257 Ana - Konstanz
Awatar użytkownika
Helwetyk Romański Stempel
Namiestnik Palatynatu Leocji
Lokalizacja: Nowy Brzeg

Festiwal Pastopisania

Post autor: Helwetyk Romański »

Ludwik Tomović pisze:
06 sty 2021, 2:09
Heinz-Werner Grüner pisze:
05 sty 2021, 21:27
A ja swoim zwyczajem...zwyczajnie zapomniałem... A żałuję i przepraszam!
Mam tak samo jak Ty... 🎵
Miałem roboczy pomysł na pastę, ale JKW Andrzej Fryderyk mnie ubiegł z wzorcem. 😥
Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek
(—) prokr. Hweltywk Romański, RkORF · LAN
Namiestnik № 2 Palatynatu Leocji
Dyniowy Padawan
LEOCKA PARTIA FASZYSTÓW JĘZYKOWYCH

Nikogo się nie ściga, ale wszystkich się poprawia, bo tak nakazują
wewnętrzna potrzeba, poczucie sprawiedliwości i wyznawany porządek rzeczy.

IGNATS IK RUTH

Nawet podczas realiozy sprawdzam skrzynkę helwetyk​@​gmail.com
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ambasada Republiki Bialeńskiej”