Jest i szóste wydanie Głosu Leocji! Przed nami temat trudny, ponieważ jako Naród stajemy przed wyzwaniem poznania przeszłości przedinternetowej. Zapewne wielu z nas będzie się zastanawiało czy jest to tak ważne z punktu widzenia dzisiejszej Leocj, czy poznawanie przeszłości nie jest czasem rozrywką archeologów i ostatecznie ile lat wstecz będziemy poszukiwać odpowiedzi. Wszystkie te pytania są ważne, ale najważniejszą kwestią nie jest kiedy i gdzie szukać czy też kto ma prowadzić poszukiwania przeszłości, ale czy chcemy poznać naszą historię.
Redaktor Naczelny
[artykul]
narodowa dyskusja o przeszłości
Dyskusję nad dawną przeszłością zacząć można od jeszcze innej strony, a mianowicie wychodząc od pytania jaki jest sens tych dociekań, choć tutaj odpowiedź wydaje się dość prosta. W zasadzie wszystko co znamy opiera się na prostej zależności przyczyny i skutku, a dokładniej - coś jest efektem czegoś, jest powiązane w sieci zależności i w związku z tym ma swoją przeszłość. Poznanie tego co było może nam pomóc w odpowiedzialnym planowaniu przyszłości i mądrym czerpaniu z teraźniejszości.
W toku dyskusji o narracji Palatynatu Leocji padło wiele propozycji w zakresie czasów zaprzeszłych, ale najpełniejszą wizję przedstawił Najczcigodniejszy Namiestnik Franklin Garamond.
[artykul]
Udokumentowana historia wyspy rozpoczyna się 1382 roku. Jako pierwsi natknęli się na nią bialeńscy żeglarze, którzy odnotowali to zdarzenie w księgach pokładowych, a północny i zachodni kontur wyspy nanieśli na mapy szlaków handlowych. W związku z charakterystycznym wzniesieniem o kształcie przypominającym sylwetkę leżącego lwa, którego sylwetkę udało im się dostrzec, nazwali wyspę Leocją.
Dopiero kilka lat po jej odkryciu, w roku 1387, sarmacki mecenas i ekscentryk, Jan z Unisławowa, zupełnym przypadkiem natrafił na zaktualizowane mapy z zaznaczoną wyspą i pod wpływem impulsu postanowił ufundować ekspedycję w celu jej zbadania.
Kosztowne przygotowania i długa podróż przyniosła wymierne skutki. Po wielu dniach żeglugi udało się przybyć do zachodniego brzegu dotąd nieznanej wyspy. Tak oto, latem 1391 roku, na wyspie Leocja powstała pierwsza osada cywilizowanego świata, a którą wycieńczeni długą podróżą żeglarze, nazwali po prostu Brzegiem. Nieliczna ludność tubylcza nie była wrogo nastawiono wobec przybyszy, a wkrótce uległa asymilacji, pomijając nieliczne plemiona, które przeniosły się w dalsze części wyspy.
Dogodnie usytuowana osada, o której błyskawicznie stało się głośno za sprawą fundatora wyprawy, dość szybko zaczęła zyskiwać na znaczeniu, będąc potencjalnie bardzo korzystnym punktem przystankowym na szlakach żeglugi handlowej. Dzięki temu odkryciu okręty nie będą już musiały nadrabiać drogi i opływać oceanu wzdłuż wybrzeży, a przecinać go raz po raz z przystankiem na wyspie.
Państwa ościenne, widząc strategiczne znaczenie wyspy Leocja, rozpoczęły zabiegać o względy Jana z Unisławowa, fundując kolejne wyprawy i wspomagając rozbudowę osady, a zwłaszcza portu. Dzięki temu olbrzymiemu wsparciu finansowemu osada przekształca się w dobrze prosperujące miasteczko zamieszkiwane przez badaczy i robotników z wszystkich stron mikroświata.
Po ośmiu latach od założenia, w 1399 roku, przy aprobacie księcia Sarmacji, osada otrzymała prawa miejskie na prawie grodziskim, które niosło ze sobą pełną autonomię oraz dziedziczny tytuł Palatyna, a który przypadł Janowi z Unisławowa. Uzyskanie praw miejskich zaowocowało galopującym rozwojem miasta, które od tego momentu mogło nakładać cła na przeładowywane w porcie towary i myto na wpływające do portu statki.
Palatynat Brzegu, zarządzany przez potomków Jana z Unisławowa, przez ponad dwa stulecia stanowił kluczowy węzeł handlowy. Jednakże rozwój transportu sprawił, że na szlakach handlowych zmierzających do i z Brzegu coraz śmielej zaczęli działać piraci. Szczególnie dotkliwi byli tu piraci scholandcy, których nieustające rajdy na statki obierające kurs na wyspę w ciągu kilkunastu lat doprowadziły do powrotu flot handlowych na stare, okrężne szlaki, a co za tym idzie do zapaści miasta, którego głównym źródłem utrzymania był handel i opłaty nakładane na wpływające do portu okręty.
W latach 40. i 50. XVII wieku zuchwałość scholandcy piratów sięgnęła zenitu i trzykrotnie rabowali podupadające miasto — w 1631 r., w 1639 r. oraz w 1650 roku, kiedy to po ogołoceniu miasta z resztek bogactwa, podłożyli ogień pod miejski arsenał. Ogień objął blisko 70% drewnianych zabudowań w mieście. W znakomitej większości spłonęły też zbiory Biblioteki Brzeskiej.
Miasto nigdy nie wróciło do swojej dawnej świetności, jednakże pod mądrymi rządami potomków Jana z Unisławowa, udało się odbudować osadę i częściowo przywrócić handel morski, choć wraz ze wzrostem zasięgu jednostek pływających i rozwojem metod konserwacji żywności, węzeł handlowy, jakim był dotychczas Brzeg, mocno stracił na znaczeniu.
Jesienią 1682 roku szalejący nad Oceanem Centralnym huragan przyniósł ze sobą olbrzymie zniszczenia. Znakomita większość miasta znalazła się pod wodą, a zapasy gromadzone na zimę oraz plony czekające jeszcze na zebranie uległy zniszczeniu. To była długa zima dla mieszkańców Brzegu. Głód nie dotknął jedynie ludzi. Plaga poszukujących jedzenia portowych szczurów, sprawiła, że miasto ogarnęła zaraza. Populacja miasta została zdziesiątkowana, a wśród zmarłych znalazł się także Palatyn Brzegu — Zbigniew Unisławski, jako ostatni z rodu. Nieliczni ocalali, pozbawieni zarządcy, postanowili porzucić miasto, które przerodziło się w zbiorową mogiłę ich najbliższych. Wraz z ostatnią łodzią opuszczającą Brzeg zakończyła się historia Palatynatu Brzegu.
W 1967 roku w oparciu o informacje o wyspie zachowane w licznych księgach pokładowych okrętów różnych nacji z okresu 1450-1598, a także mapy historyczne i archiwa państwowe, Niezależne Towarzystwo Naukowe, zrzeszające śmietankę intelektualną ówczesnego mikroświata, postanawia o wysłaniu ekspedycji w celu zbadania porzuconej wyspy. Niestety, szalejące w czasie ekspedycji wyjątkowo niespotykane sztormy na Oceanie Centralnym nie pozwoliły na bezpieczne podejście do brzegu i zejście na ląd. Po dwóch tygodniach oczekiwań na uspokojenie się wód, zdecydowano o zarzuceniu ekspedycji.
Jedenaście lat później, w 1978 roku, w oparciu o współrzędne geograficzne ustalone podczas I ekspedycji i zbiór fotografii dokumentujących zachodni brzeg wyspy, po zebraniu odpowiednich środków na finansowanie wyprawy, postanowiono wysłać kolejną ekspedycję. Trwające bez przerwy 7 lat prace badawcze pozwoliły lepiej poznać historię zapomnianego miasta.
Po zakończeniu II ekspedycji naukowej, grupa uczestników wyprawy, zafascynowana miastem, zdecydowała się na odbudowę miasta. Korzystając z finansowania mikronacyjnej społeczności i swoich wpływów, poświęcają 35 lat swojego życia, by przywrócić miastu dawną świetność. Zwieńczeniem tych wielu lat trudu i wyrzeczeń było zadeklarowanie niepodległości nowego państwa na mapach mikroświata – Palatynatu Leocji.