Jako, że miałem przyjemność okazję z prof. Longchamps de Berier (chociaż wtedy był zwykłym dr hab.), to sprzedam dwie anegdotki na jego temat.Karol Medycejski pisze: ↑08 gru 2022, 21:26To już brzmi jak jakaś pasta. Ale w przypadku Dibuły jestem w stanie w to uwierzyć. Swoją drogą jak to jest, że połączenie prawniczego zawodu i jakiegoś zagramaniczno brzmiącego nazwiska (Dibuła, Wende, Diszato, Ląszą Beria) automatycznie daje +2137 do kija w dupie, tak że wychodzi on z japy i wchodzi w odbyt właściwemu adresatowi?
1. Zajęcia na początku roku u niego zawsze zaczynają się od mocno autotematycznej prezentacji. Najpierw jest instrukcja jak wymawiać jego nazwisko i na tym można by skończyć. Ale potem jest historia jego rodziny, jego samego a slajdów wystarcza na pełne 1,5h.
2. Gdy ktoś się zwróci do niego per pan profesor to zostanie zrugany w sposób, który w opinii rugającego jest zabawny, a mianowicie prof. Longchamps de Berier udaje popłoch patrząc na siebie i dodaje z udawaną ulgą, że myślał, że wyszedł nago z domu. Gdy ktoś nie załapie, że chodzi o jego sutanne (sic!) to wtedy dodaje, że jest księdzem, więc właściwym sposobem zwracania się jest per księże profesorze.