To, czego jesteśmy świadkami, to tylko pokłosie braku chęci współpracy, braku zrozumienia i empatii. Każdego dnia w jakiejś mikronacji to się dzieje. Ktoś w którymś momencie zapomina, że to zabawa lub ktoś zapomina, że to zabawa zespołowa. Nie potrafimy się dogadać. Ktoś czuje się odrzucony, niezrozumiany, niechciany. Raz po raz powtarza się podwórkowe piekło piaskownicy. Nie rusz, bo zepsujesz, budujemy po mojemu, podporządkuj się lub się nie bawisz. Nie oznaczam tu stron, nie wskazuję winnych, bo każda ze stron ma w tym udział i każda ze stron może na zabawę wpłynąć. Czasem to są po prostu skrajnie rozbieżne wizje - ktoś chce zbudować zamek, ktoś futurystyczny dom z wodotryskami. A czasem mamy ogromne pokłady potencjału, które ktoś odrzucił lub nie potrafił ich opanować i szukają ujścia. Oczywiście, gdy już do tego doszło, to powinno się starać je ukierunkować, ale to nie rozwiązuje istoty problemu.
Ja Panu [mention]Maksymilian Stirlitz[/mention]owi proponowałbym złapać głębszy oddech i spojrzeć na to wszystko na spokojnie. Przeanalizować konkretnie co się stało. A że na jednej mikronacji mikroświat się nie kończy, to można trochę popodróżować. Popatrzeć. Popodziwiać. Postarać się zrozumieć. Poudzielać się. Zobaczyć co działa, co nie. Rozejrzeć się za czymś co odpowiada naszym gustom. Nawiązać kontakty. Wtedy można stworzyć państwo swoich marzeń, wyklarować swoją wizję, uniknąć większości błędów, które się widziało, może pociągnąć za sobą kilka osób, może poprosić kogoś o pomoc i rady, i zacząć działać.