No dobry wieczór, widzę, że signore przygotowany lepiej na ten wieczór niż ja. Czy mistrz Vladimir nas wpuści do swojego atelier? Widzę, że już wiele osób odtrącił, ale skoro jestem jego siostrą, to może nas nie wykopie?
-Oj nie, na pewno nic, a nic lepiej. Szlachetna wygląda naprawdę wybornie! Ta garsonka ma swój urok. - Heinz zmierzył swoją rozmówczynię przenikliwym spojrzeniem od płyt chodnikowych, aż po najwyżej zlokalizowany włos na głowie. Następnie podał bukiecik kwiatów, który tak krzepko dzierżył w dłoni. -Proszę to dla Diuczessy. - po czym mówił dalej - Myśli Szanowna, że nie uda się nam dostać do środka? Warto spróbować skoro już tu jesteśmy. Proszę, panie przodem. - Odpowiedział pewnie, prawą dłonią wskazał w kierunku drzwi. W głowie jednak był zagubiony. A co jak nam [mention]Vladimir ik Lihtenštán[/mention] nie otworzy? Co wtedy? Czy będzie zmuszony iść na randkę z tak dostojną damą do Supermarketu Makrella? Na samą myśl, ciarki przeszyły jego ciało.
Scholandzkie róże? Jakie to piękne, dziękuję! A brat mój, jak widzę, już na nas czeka z ciasteczkami i kawą, chyba nas nie wyrzuci…
Braciszku, przedstawiam ci zacnego szlachcica z Austro-Węgier. Organizuje on rajdy słynne na cały mikroświat, znajomości przy tym nawiązuje jak mało kto…
Herr Heinzie, oto brat mój z ojca tego samego, Teutończyk z krwi i kości. Z pewnością zaraz nam pokaże, nad czym to ostatnio pracował.
Królowa Seniorka Dreamlandu i Scholandii, Królowa Matka Elderlandu, Dama dreamlandzkiego Orderu Czerwonego Orła, Diuczessa-Wspomożycielka Sarmacji, Diuczessa Tysiąclecia, Matka Karmicielka, Patronka Turystyki Pieszej, była Regentka i Kanclerka Księstwa Sarmacji, diuczessa Heidesheim, markiza Vankinner, baronessa Sarmacji, podporucznik w rezerwie Książęcych Sił Zbrojnych, honorowa obywatelka Królestwa Teutonii, Rzeczpospolitej Sclavińskiej, Gellonii i Starosarmacji, prawie została żoną Piotra Abogarda Scholandzkiego
Mistrz zmierzył austro-węgierskiego kawalera wzrokiem. Upił łyk kawy i jak przystało na ekscentryka, powiedział: To twój absztyfikant, siostrzyczko? Ja nie wiem, czy to nie jest mezalians. Ma Pan, Herr Grüner, jakieś powiązania z królewskimi rodami?
-Czy scholandzkie, a nie wiem, tam zza rogu z kwiac... - Grüner zorientował się, że to mało istotna sprawa.
Na słowa towarzyszki, że Mistrz Vladimir to jej brat wyprostował się jak struna, skłonił na tyle elegancko na ile potrafił. Wyciągnął dłoń ku nowo poznanemu by uścisnąć jego dłoń. -Czczczy... Czcz... Czy mam królewskie... Rodami? - zaczął się jąkać wyraźnie zdenerwowany, po chwili wziął dwa głębokie oddechy, uspokoił się i kontynuował - Czy mam powiązania z królewskimi rodami? Oj, nie, co najwyżej tylko mogłem dla nich służyć. - chciał odpowiedzieć kąśliwie, a wyszło jak zawsze. Nie mniej dla mnie, pochodzenie to sprawa drugorzędna. Nie na tytuły zwracam uwagę, a na majętność duszy, a tym mnie właśnie urzekła siostra Jaśnie Oświeconego, że u niej w tej materii bogactwo olbrzymie.
Diuczessa-królowa zawstydziła się trochę, słysząc całą konwersację.
– Oj, bracie, toż to tylko spotkanie towarzyskie z Herr Heinzem, a Ty już mu wszystkie koligacje od góry do dołu badasz… Pamiętaj, że Twoja siostra własna drukowała liberty w Sarmacji, wujek odrywał Morvan od Księstwa, a ojciec nie umiał napisać „t” w słowie „Teutonia”. U nas wcale też nie jest tak elegancko! – skwitowała wcale nie krótko diuczessa, po czym uwagę swoją przeniosła na zawstydzonego cokolwiek Heinza.
– Herr Heinz, proszę zobaczyć, cóż za ciekawe dzieło. To akurat nie jest mojego brata, ale ten obraz wisiał długie lata w naszej rodzinnej rezydencji w Złotym Grodzie. Podobno namalował go legendarny Mistrz Teuton, którego nauki przekazują sobie z pokolenia na pokolenie Teutończycy.
Diuczessa przybliżyła się do dzieła, które leżało cokolwiek zapomniane w kącie i lekko odgarnęła kurz z niego. Na obrazie widać było lwa, który uważnie rozgląda się po równinie.
– Na pierwszy rzut oka można pomyśleć: „ale o co tu chodzi, to po prostu lew”. Ja myślę zaś, że jednym z objawów geniuszu Mistrza Teutona było to, że trudno powiedzieć, co właściwie ten lew robi. Jaka jest jego historia? Zawsze się nad tym jako dziecko zastanawiałam. Czy on właśnie rozgląda się po zakończonym polowaniu? Czy może dopiero rusza na poszukiwanie? Czego właściwie szuka? Drzewo za nim do złudzenia przypomina literę „T” jak Teutonia, i „T” jak Teuton. To w zasadzie znak rozpoznawczy Mistrza. Nie podpisywał on wszystkich swoich obrazów, wiele z nich zresztą zaginęło, ale mój wujek kiedyś w wandejskim porcie znalazł obraz, zupełnie normalny, zwyczajny. Chyba jakaś łąka tam była. Nikt nie wiedział, czyj to obraz, co to za dzieło, co przedstawia, dopóki ktoś nie zauważył w oddali krajobrazu drzewa przypominającego literę „T”.
Diuczessa nagle zorientowała się, że zaczęła trajkotać. Zamilknąwszy, przyglądała się dalej fascynującemu obrazowi.
Królowa Seniorka Dreamlandu i Scholandii, Królowa Matka Elderlandu, Dama dreamlandzkiego Orderu Czerwonego Orła, Diuczessa-Wspomożycielka Sarmacji, Diuczessa Tysiąclecia, Matka Karmicielka, Patronka Turystyki Pieszej, była Regentka i Kanclerka Księstwa Sarmacji, diuczessa Heidesheim, markiza Vankinner, baronessa Sarmacji, podporucznik w rezerwie Książęcych Sił Zbrojnych, honorowa obywatelka Królestwa Teutonii, Rzeczpospolitej Sclavińskiej, Gellonii i Starosarmacji, prawie została żoną Piotra Abogarda Scholandzkiego