Odbyłem właśnie drugie czytanie wykładu, więc pozwolę sobie na pierwszy komentarz co do treści, choć członkiem Akademii nie jestem. Liczę, że wybaczycie mi tę formę niesubordynacji.
Na wstępie dziękuję za tak ciekawą i dającą do myślenia pracę. Rzadka to sprawa w mikroświecie. Obawiam się, że będę musiał odbyć jeszcze kilka czytań, by w pełni zrozumieć i przemyśleć niektóre elementy i odnieść się do nich szerzej.
Pierwsze przemyślenie, jakie mi się nasuwa jest takie, że wirtualny świat jest kreacją powstałą na kanwie wiedzy, umiejętności i doświadczeń realnych ludzi, więc świat realny niejako zasila świat wirtualny, który stanowi akcelerator tego wszystkiego, co wtłoczy się w niego z zewnątrz. Idee, materia, wszystko to przekształca się, zmienia, ewoluuje w sposób awykonalny w świecie realnym, bo zniesione są ograniczenia, którymi obwarowana jest rzeczywistość. Światy współistnieją, ale nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że także przenikają. To człowiek jest tu elementem łączącym, to on decyduje co i w jaką stronę przetransferuje. To dwie szalki Petriego, które ulegają wzajemnemu zakażeniu z uwagi na zastosowanie tej samej pipety, choć dużo częściej zachodzi tu odwrócona osmoza. W skończonym wycinku świadomości łącznika te dwa światy oczywiście mogą się przenikać, przeplatać, mieszać, ale na pewno bym tak nie generalizował.
Z kolei koncept kreacji szalenie przypomina mi tu freudowskie podejście do struktury osobowości i jej powstawania. Abstrahując od faz rozwoju czy mechanizmów, tak podział na id, ego i superego idealnie się wpasowują w to podejście. Mamy tu id, które odpowiada rzeczywistemu bytowi, "ja realnemu", które stanowi bazę do kształtowania się ego. Początkowo ego jest wręcz tożsame z id, ale później, pod wpływem zewnętrznych bodźców, przemyśleń, kształtuje się i przybiera formę "ja wirtualnego". W miarę bytowania w mikroświecie krystalizuje się superego, mikronacyjna moralność, zespół niezbywalnych wartości, którymi się kierujemy, a którą zawierać w sobie będzie każda kolejna kreacja, jaką powołamy do wirtualnego życia.
Odbyłem właśnie drugie czytanie wykładu, więc pozwolę sobie na pierwszy komentarz co do treści, choć członkiem Akademii nie jestem. Liczę, że wybaczycie mi tę formę niesubordynacji.
Prosimy częściej i bez żadnych obaw.
Oczywiście zgadzam się z Najczcigodniejszym - człowiek jest bramą dla obu światów, a i freudowskie analogie choć przeze mnie niezamierzone to faktycznie są zauważalne. Natomiast owe przenikanie można też rozumieć w kategoriach determinowania cech kreacji przez ja realne. Czy to, że Najczcigodniejsi zasilają nasz świat swoimi umiejętnościami nie wynika z tego, że Wasze ja realne mają talenty, które objawiły się i doskonaliły w świecie realnym, ale potrzebowały do tego płaszczyzny wirtualnej? 🙂 To może być też kolejna rzecz do badań - swego rodzaju trójkąt przenikalności: realne umiejętności przechodzą do świata wirtualnego, tutaj w interakcjach się doskonalą i powracają lepsze do świata realnego i jeśli trzeba cykl uczenia zaczyna się od nowa...