Międzynarodowa Konwencja Zasad Humanitarnych podczas wojny?

[Pavel van der Gibson]

Ostatnia wiadomość z poprzedniej strony wątku

Trochę jak sankcje w realu, zakaz występów dla sportowców (RMAW), odcięcie od MBP.
Aczkolwiek wciąż nie jestem pewien czy jest nam to potrzebne.

[Ronon Dex]

Nie o nią samą chodzi, a o ideę. Narracyjne spisanie takowej karty, paktu, traktatu etc. mogłoby otworzyć jakąś drogę ku jej życiu we wszelkich konfliktach. Dotąd można pisać cokolwiek, można by nawet machnąć zbrodnię wojenną, ludobójstwo i oprócz jeżeli jakiegokolwiek słów potępienia ze strony pojedynczych osób w stronę autora nie oczekuje się nic więcej. Natomiast taki narracyjny dokument, który nie miałby żadnych faktycznych skutków (trybunały karne, struktury, organizacje, a idźcie z tym, to tylko psuje zabawę) mógłby już coś robić w imię narracji.

Mnie się idea podoba. Nie musimy się w prawie międzynarodowym ograniczać do traktatów o stosunkach dyplomatycznych, „narracyjne” traktaty też mogą budować charakter Pollinu. (Mnie to się w ogóle marzy Trybunał Nowobrzeski orzekający w sprawach zbrodni przeciwko rozumowi i godności mikronauty, ale — tak, wiem — nie o tym tutaj teraz).

Również ta idea mi się podoba. Oczywiście praktyczne zastosowanie jest mocno problematyczne, a nawet raczej po prostu go nie ma, ale zabawa w Mikro to... po prostu zabawa. Też umysłowa... i czysto teoretyczna.

Swego czasu trochę "siedziałem w temacie" realowego międzynarodowego prawa konfliktów zbrojnych - zarówno przeszłego, jak i obowiązującego współcześnie. Jest to bardzo zabawny temat... W realu stworzono taki chaos, że w zasadzie nic już z tego nie wynika i każdy sobie może to interpretować po swojemu czyli jak mu wygodniej. Co zabawniejsze te dawne prawo międzynarodowe (konwencje haskie, genewska z lat 30-tych) było znacznie czytelniejsze i jaśniejsze. Dopiero zabawa z Konwencję Genewską z 1947 i potem "milionem" protokołów dodatkowych do niej - doprowadziło do sytuacji, że w zasadzie niewiele wiadomo na pewno i tyle interpretacji co walczących stron i prawników. W zasadzie tych wszystkich zasad nie sposób się trzymać na wojnie, do tego ich niejasność powoduje, że w zasadzie nie trzeba. I tak w razie czego jest sąd zwycięzców nad pokonanymi.

Możemy oczywiście dla zabawy i umysłowej rozrywki spróbować napisać coś takiego w Mikro i dla Mikro, a że raczej nie będziemy tego robić jak obecnie w realu czyli na setkach stron to może powstać coś sensownego.

W sumie wyszedłbym od idei konwencji haskich z początku XX wieku i na bazie zagadnień tam zawartych spróbował opracować coś pod Mikro, coś co w teorii normowałoby konflikty pomiędzy v-państwami.

[Helwetyk Romański]

Trochę jak sankcje w realu, zakaz występów dla sportowców (RMAW), odcięcie od MBP. Aczkolwiek wciąż nie jestem pewien czy jest nam to potrzebne.

Akademicko — szalenie ciekawy temat. (Można rozszerzyć listę o zakaz aktywności obywateli państw nakładających sankcje w państwach objętych sankcjami, „ograniczenia wizowe”…). Gdy jednak myślę o tym, jak to mogłoby wyglądać w praktyce, w głowie zapalają mi się wszystkie możliwe lampki ostrzegawcze. Dla porządku jednak…

Jakie to miałyby być sankcje? Odcięcie od Nowin, ISM, RMAW...

…ISM bym wyłączył nawet z akademickiej dyskusji. Statystyki są „neutralne”, a wykluczając jakikolwiek kraj z systemu, pozbawilibyśmy się części „stopklatki” Pollinu.

[Anastasia Windsachen]

Trochę jak sankcje w realu, zakaz występów dla sportowców (RMAW), odcięcie od MBP.
Aczkolwiek wciąż nie jestem pewien czy jest nam to potrzebne.

This, całość powinna zostawać w sferze narracyjnej. Takie sankcje to mogłyby wchodzić gdyby czyny były realne, a nie jedynie fikcją literacką. W takim momencie wszelkie działania również tę formę przyjmują. Można sankcje dać, ale np. na narracyjny eksport czegoś tam. Wezwać ambasadora itd.

Co zabawniejsze te dawne prawo międzynarodowe (konwencje haskie, genewska z lat 30-tych) było znacznie czytelniejsze i jaśniejsze. Dopiero zabawa z Konwencję Genewską z 1947 i potem "milionem" protokołów dodatkowych do niej - doprowadziło do sytuacji, że w zasadzie niewiele wiadomo na pewno i tyle interpretacji co walczących stron i prawników.

Konwencje międzynarodowe, pakty i traktaty to temat rzeka, przyznaję bo aktualnie je przerabiam w ramach Międzynarodowego Systemu Ochrony Praw Człowieka. Większość konwencji jest tylko wskazaniem drogi, do paktów można przystępować, ale ich protokołów dodatkowych nie uznawać, komitety mogą istnieć, ale nie każdy musi je uznać etc. etc.. Przyznaję jeden wielki chaos i nie powtarzajmy go na pewno u nas. Prosto, łopatogolicznie, jak budowa cepa.

W sumie wyszedłbym od idei konwencji haskich z początku XX wieku i na bazie zagadnień tam zawartych spróbował opracować coś pod Mikro, coś co w teorii normowałoby konflikty pomiędzy v-państwami.

W podobnym kierunku myślałam. Napisać o ochronie ludności cywilnej, o ludobójstwach, środkach bojowych, które są zakazane... No ale to wszystko w formie mikro dla Mikro. Można by z tego zrobić całkiem ładną konferencję swoją drogą.

Do wypowiedzi [smention u=2]Kulegi Rumuńskiego[/smention] nie mam nic do dodania ponad to, co skrobnęłam na samym początku. Sankcje "realne" tylko dla czynów "realnych", sankcje narracyjne tylko dla czynów narracyjnych. Czynem realnym nie jest napisanie postu, w którym jest wspomniane złamanie któregoś z postanowień.

[Ronon Dex]

Większość konwencji jest tylko wskazaniem drogi, do paktów można przystępować, ale ich protokołów dodatkowych nie uznawać...

Można i uznawać, ale "z wyłączeniami"... aby było jeszcze bardziej skomplikowanie.

W sumie wyszedłbym od idei konwencji haskich z początku XX wieku i na bazie zagadnień tam zawartych spróbował opracować coś pod Mikro, coś co w teorii normowałoby konflikty pomiędzy v-państwami.

W podobnym kierunku myślałam. Napisać o ochronie ludności cywilnej, o ludobójstwach, środkach bojowych, które są zakazane... No ale to wszystko w formie mikro dla Mikro. Można by z tego zrobić całkiem ładną konferencję swoją drogą.

Zacząłbym od początku... czyli naszej, mikronacyjnej wersji III Konwencji Haskiej (z 8.10.1907) dotyczącej "rozpoczęcia kroków nieprzyjacielskich". Potem poszedł w kierunku praw i zwyczajów wojny lądowej i morskiej (można dorzucić też w powietrzu, bo gdy pisano konwencje haskie to jeszcze takowa nie istniała). A potem poszedł w dalsze sprawy...

Ciekawą sprawą w Mikro będzie sprawa "szpiegostwa" - bo tutaj będzie to miało inny wymiar niż w realu.

[Władimir I Iwanowicz]

Trochę jak sankcje w realu, zakaz występów dla sportowców (RMAW), odcięcie od MBP.
Aczkolwiek wciąż nie jestem pewien czy jest nam to potrzebne.

This, całość powinna zostawać w sferze narracyjnej. Takie sankcje to mogłyby wchodzić gdyby czyny były realne, a nie jedynie fikcją literacką. W takim momencie wszelkie działania również tę formę przyjmują. Można sankcje dać, ale np. na narracyjny eksport czegoś tam. Wezwać ambasadora itd.

Natomiast ja uważam, że kto narusza integralność terytorialną, bądź niepodległość danej mikronacji powinien zostać pozbawiony dobrodziejstw, jakie mikronacje oferują.

[Pavel van der Gibson]

Zadam podstawowe pytanie: czy jest nam to w ogóle potrzebne?

Nie wiem po co mamy normować konflikty, które polegają na pisaniu. Wiem, że narracja super, ale czy takie traktaty to będzie w praktyce, stwierdzenie "o tym i o tym nie możesz pisać bo nie będziesz mógł narracyjnie importować surowców". To brzmi strasznie niepotrzebnie. Traktat narzucający narracyjne sankcje jest pozbawiony sensu, bo absolutnie nic nie zmienia i nie sprawi, że ktokolwiek przestanie robić to co robił, bo i po co by miał przestać. Skomplikujemy sobie życie i nic nie zyskamy.

Studiowałem stosunki międzynarodowe, uczyłem się o tych wszystkich przekomplikowanych traktatach i nie wydaje mi się żeby coś takiego było potrzebne w mikroświecie.

[Ronon Dex]

Zadam podstawowe pytanie: czy jest nam to w ogóle potrzebne?

NIe.

To tylko taka zabawa... jak wszystko w Mikro. I z tego co zauważyłem autorka pomysłu doskonale zdaje sobie z tego sprawę.

[Anastasia Windsachen]

I z tego co zauważyłem autorka pomysłu doskonale zdaje sobie z tego sprawę.

Tak, to tylko kolejny dodatek do zabawy. Równie dobrze możemy się bawić dalej bez niego, mieć wyrąbane w to, że się narracyjnie potępi czy nałoży sankcje na ropę, mięso, gaz, elektronikę etc. Tak naprawdę też wcale nam i konwencja by nie była potrzebna. Ale w takim samym rozumowaniu - po co konferencje o kosmosie? Po co to komplikować, coś uznawać itd. itd.. Dla mnie to DLC do zabawy w wojsko i politykę w mikro. Nikogo sądzić nie będziemy, nikogo wykluczać nie będziemy itd.. Poza tym większość konfliktów w mikro dochodzi za porozumieniem stron.

Nie wykluczam, że ktoś np. chciałby się bawić w narracyjny trybunał sprawiedliwości, który też nie nakłada faktycznych kar, ale bynajmniej w TĄ sferę nie chcę wchodzić bo to cienka lina, jeden nierozważny krok i cała idea się sypnie z narracji na budowanie MTK czy MTS. Za to więc moja propozycja miałaby nie odpowiadać.

Szczerze mówiąc wyszliśmy z mikro, które jak po archiwach czytam były zabawą w faktyczne pakty, konwencje, traktaty, listą dyskusyjną, a przeszliśmy w mikro z większą narracją gdzie często powstają akty prawne, ale kompletnie narracyjne, mające jakoś dać rozszerzenie do zabawy. A z rozszerzeniami jest tak - nie każdy je ma, nie każdy je potrzebuje. Więc to też kompletna wola państw zainteresowanych.

[Friedrich von Baden]

Dopiero teraz zauważyłem ten wątek. Jako przedstawiciel władz Cesarstwa Niemieckiego popieramy pomysł stworzenia, podpisania i wprowadzenia w życie takiej Międzynarodowej Konwencji Zasad Humanitarnych. :)

[Ronon Dex]

Szczerze mówiąc wyszliśmy z mikro, które jak po archiwach czytam były zabawą w faktyczne pakty, konwencje, traktaty, listą dyskusyjną, a przeszliśmy w mikro z większą narracją gdzie często powstają akty prawne, ale kompletnie narracyjne, mające jakoś dać rozszerzenie do zabawy. A z rozszerzeniami jest tak - nie każdy je ma, nie każdy je potrzebuje. Więc to też kompletna wola państw zainteresowanych.

Widzę w takiej zabawie jeszcze jeden plus... pomiędzy państwami, które uznają, że możemy się razem w coś takiego pobawić wystąpi jakaś tam forma współpracy - a to zawsze jest działaniem pozytywnym, bo działania wspólne są dla mikroświata i naszych krajów korzystne.