Nr IX - IX 2020 | 2
Wstęp od Redakcji
Jest już numer dziewiąty Głosu Leocji. Trochę po terminie, ale takich dożyliśmy czasów, że spóźnienia stały się codziennością. Niestety nieistniejąca realność rządzi się swoimi prawami, przed którymi mikroświat często musi ustąpić.
No, ale dość tłumaczeń - dziś temat trudny, bo odnoszący się do jednego z najważniejszych państw mikroświata. Zamieszanie polityczne w Sarmacji to dobra okazja, aby zastanowić się czego potrzeba dzisiejszemu Księstwu i czy jego problemy nie wynikają z czegoś bardzo konkretnego...
Jest już numer dziewiąty Głosu Leocji. Trochę po terminie, ale takich dożyliśmy czasów, że spóźnienia stały się codziennością. Niestety nieistniejąca realność rządzi się swoimi prawami, przed którymi mikroświat często musi ustąpić.
No, ale dość tłumaczeń - dziś temat trudny, bo odnoszący się do jednego z najważniejszych państw mikroświata. Zamieszanie polityczne w Sarmacji to dobra okazja, aby zastanowić się czego potrzeba dzisiejszemu Księstwu i czy jego problemy nie wynikają z czegoś bardzo konkretnego...
Redaktor Naczelny
[artykul]
Nr IX - IX 2020 | 3
syndrom sarmacki
Księstwo Sarmacji to jedno z najważniejszych państw polskiego mikroświata i z taką opinią trudno polemizować. Powstało w 2002 r. na fundamentach Wolnego Klubu Rzeczypospolitej Polskiej z inicjatywy pięciu entuzjastów mikronacji. Trwa nieprzerwanie od prawie 20 lat, co w ogóle na warunki mikroświata jest niewątpliwym sukcesem tego państwa. Posiada wiele aplikacji będących namiastką systemu gospodarczego, ma swoją własną walutę i system bankowy, do tego rozbudowany system prawny, awansów społecznych i odznaczeń, a także zaawansowane możliwości kreowania narracji, w tym odrębne publikowanie informacji na stronie i forum - w obu przypadkach z rozbudowanymi możliwościami formatowania.
Można powiedzieć, że Sarmacja ma dziś wszystko czego potrzeba do aktywnego działania w mikroświecie. Wielbiciele tego państwa stwierdzą, że obywatel Księstwa może wszystko i w kreowaniu narracji jest ograniczony jedynie swoją wyobraźnią. Złośliwi dodadzą, że dzisiejsza Sarmacja to jedynie złote drzwiczki do złotej klatki z poidełkiem marki Hejt. Księstwo Sarmacji niewątpliwie jest państwem o wybitnej przeszłości - nawet pobieżne zapoznanie się z jego historią pozwala sądzić, że rzesze obywateli i lata świetności państwa były renesansem dla całego polskiego mikroświata. Idąc dalej - analiza prawa tworzy obraz państwa, które kwitło aktywnością i na bazie tego precyzowano działalność nawet najmniejszych dziedzin życia, rozdzielano zadania i tworzono całe katalogi urzędów i godności.
Dzisiejsza Sarmacja to niestety cień monarchii z dawnych czasów. Z perspektywy mojej poprzedniej emanacji (to słowo klucz omówione w tej publikacji), która przybyła do Księstwa Sarmacji jako pierwszego państwa wirtualnego w ogóle i była nim zachwycona. Czas zachwytu minął po dwóch latach zamieszkiwania - z dzisiejszej perspektywy oceniam to jak czas i tak długi, myślę, że wiele osób ograniczyło swoje zamieszkiwanie do kliku tygodni, może nawet i dni. Co jest problemem? To szereg okoliczności, które można nazwać syndromem sarmackim - trzeba spełnić zestaw wymagań i oczekiwań, mających korzenie w przeszłości, oraz wpasować się w niewidoczne mechanizmy zależności. Z perspektywy nowego obywatela są to reguły niezrozumiałe, czasem odpychające już na starcie i odbierające przyjemność z odpoczynku i oderwania od rzeczywistości, czym w założeniu ma być aktywność w każdym państwie mikroświata.
Można powiedzieć, że Sarmacja ma dziś wszystko czego potrzeba do aktywnego działania w mikroświecie. Wielbiciele tego państwa stwierdzą, że obywatel Księstwa może wszystko i w kreowaniu narracji jest ograniczony jedynie swoją wyobraźnią. Złośliwi dodadzą, że dzisiejsza Sarmacja to jedynie złote drzwiczki do złotej klatki z poidełkiem marki Hejt. Księstwo Sarmacji niewątpliwie jest państwem o wybitnej przeszłości - nawet pobieżne zapoznanie się z jego historią pozwala sądzić, że rzesze obywateli i lata świetności państwa były renesansem dla całego polskiego mikroświata. Idąc dalej - analiza prawa tworzy obraz państwa, które kwitło aktywnością i na bazie tego precyzowano działalność nawet najmniejszych dziedzin życia, rozdzielano zadania i tworzono całe katalogi urzędów i godności.
Dzisiejsza Sarmacja to niestety cień monarchii z dawnych czasów. Z perspektywy mojej poprzedniej emanacji (to słowo klucz omówione w tej publikacji), która przybyła do Księstwa Sarmacji jako pierwszego państwa wirtualnego w ogóle i była nim zachwycona. Czas zachwytu minął po dwóch latach zamieszkiwania - z dzisiejszej perspektywy oceniam to jak czas i tak długi, myślę, że wiele osób ograniczyło swoje zamieszkiwanie do kliku tygodni, może nawet i dni. Co jest problemem? To szereg okoliczności, które można nazwać syndromem sarmackim - trzeba spełnić zestaw wymagań i oczekiwań, mających korzenie w przeszłości, oraz wpasować się w niewidoczne mechanizmy zależności. Z perspektywy nowego obywatela są to reguły niezrozumiałe, czasem odpychające już na starcie i odbierające przyjemność z odpoczynku i oderwania od rzeczywistości, czym w założeniu ma być aktywność w każdym państwie mikroświata.
Co jest, więc największym grzechem Sarmacji? Przede wszystkim Księstwo jest więźniem swojej przeszłości. Każda aktywność jest oceniana przez pryzmat tego co było kiedyś - jeśli inicjatywa miała miejsce w przeszłości i zakończyła się fiaskiem to najprawdopodobniej w dzisiejszych warunkach zostanie zakopana żywcem. Przy okazji powyższego problemem jest postrzeganie owego fiaska, które Sarmaci utożsamiają z naturalnym zakończeniem jakiegoś przedsięwzięcia, choćby z braku zainteresowania społeczności. Brak zainteresowania kiedyś to brak zainteresowania dziś, choć oczywiste jest, że to ślepa uliczka, bo splot dzisiejszych wydarzeń i osobowości obywateli może spowodować, że dziś ta sama inicjatywa wywoła aktywność. No, ale inicjatywa w założeniu sarmackim ma rozbudzić i przyciągnąć większość obywateli i przywrócić państwu dawną świetność, albo chociaż minimalnie - rozbudzić całe państwo.
Sarmacja ma wysoki próg wejścia - może to aktualnie ulega jakimś mniejszym bądź większym zmianom to z czasów, które pamiętam tolerancja dla nowych osób była ograniczona. Poparcie dla aktywności było wprost proporcjonalne od polubienia obywatela przez wpływowe jednostki w społeczności. Momentami miałem wrażenie, że w Sarmacji tajnie stosuje się przypisywany Piotrowi I Wielkiemu zgarbiony dekret - Podwładny powinien przed obliczem przełożonego mieć wygląd lichy i durnowaty, tak, by swoim pojmowaniem sprawy nie peszyć przełożonego. Przemierzając Dziennik Praw Księstwa Sarmacji dotarłem do ustawy o ciepłym i puchatym, wyjątkowo narracyjnym akcie prawnym, ale zupełnie oddającym potrzeby kadrowe Sarmacji - jednostki milusińskie, nie zgłaszające zastrzeżeń, tworzące w ciszy ogół społeczeństwa są witane z otwartymi ramionami, te dyskutujące i kwestionujące zastany porządek nie są mile widziane. To taka sarmacka schizofrenia, bo z jednej strony Sarmacja dopomina się o nowych obywateli, o ich aktywność i odwagę, ale z drugiej strony to ta aktywność irytuje, ponieważ strasznie zaburza sarmacki święty spokój i wszechobecny status quo.
Równolegle zanika i dziś raczej jest już nieobecna prawdziwa debata publiczna, siłowanie się na argumenty w wydawnictwach prasowych, których miejsce zajęły personalne wycieczki i niemerytoryczne zarzuty. Każdy kontrargument staje się w oczach przeciwnika atakiem, który trzeba odeprzeć za wszelką cenę.
Sarmacja ma wysoki próg wejścia - może to aktualnie ulega jakimś mniejszym bądź większym zmianom to z czasów, które pamiętam tolerancja dla nowych osób była ograniczona. Poparcie dla aktywności było wprost proporcjonalne od polubienia obywatela przez wpływowe jednostki w społeczności. Momentami miałem wrażenie, że w Sarmacji tajnie stosuje się przypisywany Piotrowi I Wielkiemu zgarbiony dekret - Podwładny powinien przed obliczem przełożonego mieć wygląd lichy i durnowaty, tak, by swoim pojmowaniem sprawy nie peszyć przełożonego. Przemierzając Dziennik Praw Księstwa Sarmacji dotarłem do ustawy o ciepłym i puchatym, wyjątkowo narracyjnym akcie prawnym, ale zupełnie oddającym potrzeby kadrowe Sarmacji - jednostki milusińskie, nie zgłaszające zastrzeżeń, tworzące w ciszy ogół społeczeństwa są witane z otwartymi ramionami, te dyskutujące i kwestionujące zastany porządek nie są mile widziane. To taka sarmacka schizofrenia, bo z jednej strony Sarmacja dopomina się o nowych obywateli, o ich aktywność i odwagę, ale z drugiej strony to ta aktywność irytuje, ponieważ strasznie zaburza sarmacki święty spokój i wszechobecny status quo.
Równolegle zanika i dziś raczej jest już nieobecna prawdziwa debata publiczna, siłowanie się na argumenty w wydawnictwach prasowych, których miejsce zajęły personalne wycieczki i niemerytoryczne zarzuty. Każdy kontrargument staje się w oczach przeciwnika atakiem, który trzeba odeprzeć za wszelką cenę.
Moja poprzednia emanacja, żyjąca w Sarmacji, po debiucie zebrała bardzo wiele pozytywnych recenzji, pojawiały się również głosy poparcia dla postulowanych zmian i nowych narracji. Wszystko to zostało dostrzeżone, bo jeden z późniejszych przyszłych kanclerzy zaproponował mi objęcie resortu, o którego utworzenie wnioskowałem w prasie. Niemniej jednak decyzję przyszłego kanclerza najwyraźniej zweryfikował sarmacki układ zamknięty... Czy tak jest również i dziś? Tego nie wiem, choć mam obawy, że nadal większość decyzji kluczowych dla istnienia monarchii i funkcjonowania państwa zapada za zamkniętymi drzwiami wśród najbardziej wpływowych osobistości.
Naturalną konsekwencją tych rozważań jest pytanie dokąd dąży dzisiejsza Sarmacja. Wydaje mi się, że dotychczasowa formuła Sarmacji, budowana przez rzesze obywateli, z rozbudowanym systemem prawnym, terytorialnym i stanowiskowym przyniesie jej potężny kryzys administracyjny i w konsekwencji jeszcze większy marazm oraz poczucie, że nie jesteśmy już w stanie tego napędzać i ogarniać. Oczywiście życzę Sarmacji powodzenia na drodze do odnowy państwa, ale bez prawdziwego planu na odnowę Księstwa, takiego bez argumentów o zmianie pieczątek i nazw urzędów, obawiam się, że tej drogi w ogóle nie będzie. Najbliższy czas będzie tutaj najlepszym recenzentem...