Powoli wracamy do aktywności po letnim ataku realiozy, więc najwyższy czas przedstawić siedemnaste wydanie Głosu Leocji. Często zastanawiamy się jak powinno funkcjonować państwo, aby było cały czas aktywne. Część z nas postuluje szeroką reklamę swojego państwa, przyciągającą do niego nowe osoby, ale druga część postuluje zrzeszanie, aby podtrzymać istniejące pokłady aktywności. No, ale kto to ma rację?
Redaktor Naczelny
[artykul]
mikroświat federalny czy lokalny
Podstawą życia każdej mikronacji są ludzie. Społeczność można podzielić na trzy grupy. Pierwsza to działacze, którzy tworzą treści i swoją aktywnością mogą napędzać aktywność innych. Druga to obserwatorzy, czyli osoby śledzące losy mikronacji, udzielające się od czasu do czasu, biorące udział w ważnych wydarzeniach i wyborach. Niestety część osób w drugiej grupie zmniejsza swoją aktywność proporcjonalnie do długości stażu w tej mikronacji lub mikronacjach w ogóle. Są jeszcze martwe dusze, czyli grupa złożona z nowych mieszkańców, którzy odeszli z mikronacji tuż po rejestracji, oraz z obserwatorów, którzy nie wykazują już żadnej aktywności. Oczywiście państwo mające samych działaczy to ideał, ale w obecnych warunkach szczęściem wydaje się… minimum dwóch działaczy w tłumie obserwatorów.
Wielu z nas zadaje sobie pytanie czy aktywność wywoła kulturowy tygiel i mnogość krajów czy może jednak monolit tętniący swoim własnym życiem. Pierwsi argumentują, że możliwość wyboru będzie przyciągała do rozpoczęcia przygody z mikronacjami i jednocześnie będzie zachęcała do odwiedzenia innych państw, natomiast drudzy twierdzą, że z uwagi na liczbę mikronautów w jedności będzie nasza siła i jedno państwo podtrzyma mikronacyjny płomień. Analiza danych Stempla pokazuje, że duża liczba zarejestrowanych tam mikronautów posiada konta w kilku państwach. Z drugiej strony badania naukowe Centrum Badań Mikrospołecznych Leockiej Akademii Nauk pokazują jak bardzo jesteśmy przywiązani do jednego miejsca w mikroświecie.
Inwestowanie zaangażowania w tworzenie jednego silnego państwa może dać taki sam efekt aktywnościowy jak zrzeszenie się kilku państw w celu skumulowania aktywności i podtrzymania zasobów osobowych? Jak ocenić co jest lepsze? Z punktu widzenia państwa kluczem jest... zimna kalkulacja. Rachunek zysków i strat jest jedynym obiektywnym sposobem oceny czy warto inwestować tylko w swoje państwo czy dogadać się z innymi i stworzyć federację lub unię.
Niestety nie ma prostej odpowiedzi na pytanie czy lepsza jest federacja i unia od państwa odrębnego, niemniej jednak szala zdaje się przeważać na korzyść państwa lokalnego. Dlaczego? Każdą decyzję o stowarzyszeniu z innym państwem powinna poprzedzać bardzo szczera refleksja nad zasobami aktywności w danym państwie, liczbą działaczy i stałością ich aktywności, a także na sprawdzeniu jak to wygląda w pozostałych państwach dołączających do zrzeszenia. Ważna jest odpowiedź na pytanie czy mamy odpowiednio dużo zasobów czasowych i aktywnościowych w kurczącym się demograficznie mikroświecie, aby zacząć budować coś zupełnie od początku, tworzyć wspólne instytucje i zapewnić im nieprzerwane działanie. To pytanie wydaje się kluczowe dla odniesienia sukcesu stowarzyszeniowego.
Obserwujemy problemy Unii Państw Niepodległych i decyzję Królestwa Dreamlandu o przeniesieniu obrad parlamentu z powrotem na swoje forum narodowe, zastanawiamy się nad strukturą Księstwa Sarmacji, sensem utrzymywania tak wielu instytucji i rozbudowanego systemu prawnego w kontekście kurczącej się liczby obywateli. Być może dziś, kiedy do mikronacji nie przybywa tylu nowych mieszkańców ilu byśmy chcieli, największy sens ma lokalność i podtrzymywanie istnienia własnego państwa, dbanie o jego dziedzictwo, a także prowadzenie reform, które dostosują jego struktury do możliwości obywateli.