Zjazd 2025 - 1-3.08.2025 r., Jedlnia-Letnisko koło Radomia - zapisy
- Oswald Baskerville • Stempel
- Kurator Palatynatu Leocji
- Lokalizacja: Nowy Brzeg
Zjazd 2025 - 1-3.08.2025 r., Jedlnia-Letnisko koło Radomia - zapisy
Gremium w składzie Alfred Fabian, Franklin Garamond, Avril Levengothon, Orjon Surma, Anastazja Windsachen, Piotr Jerzy Jankowski i Oswald Baskerville żąda opadów deszczu.
(—) Oswald Baskerville, Kurator Palatynatu Leocji




- Alfred Fabian von Tehen-Dżek • Stempel
- Przybysz
Zjazd 2025 - 1-3.08.2025 r., Jedlnia-Letnisko koło Radomia - zapisy
Oswald Baskerville pisze: ↑02 sie 2025, 18:47Gremium w składzie Alfred Fabian, Franklin Garamond, Avril Levengothon, Orjon Surma, Anastazja Windsachen, Piotr Jerzy Jankowski i Oswald Baskerville żąda opadów deszczu.
Tak, Ci seniorzy zasłużyli za zajęcie naszego miejsca ogniskowego. Jak ja mam upiec boczuś, no jak?
- Orjon Surma • Stempel
- Dyspozytor Palatynatu Leocji
- Lokalizacja: Dziadów
Zjazd 2025 - 1-3.08.2025 r., Jedlnia-Letnisko koło Radomia - zapisy
Skoro jesteśmy krajem emerytów, to trzeba było się do nich przyłączyć...Alfred Fabian von Tehen-Dżek pisze: ↑02 sie 2025, 18:55Oswald Baskerville pisze: ↑02 sie 2025, 18:47Gremium w składzie Alfred Fabian, Franklin Garamond, Avril Levengothon, Orjon Surma, Anastazja Windsachen, Piotr Jerzy Jankowski i Oswald Baskerville żąda opadów deszczu.
Tak, Ci seniorzy zasłużyli za zajęcie naszego miejsca ogniskowego. Jak ja mam upiec boczuś, no jak?
- Franklin Garamond • Stempel
- Namiestnik Palatynatu Leocji
- Lokalizacja: Nowy Brzeg, Stare Miasto 2
Zjazd 2025 - 1-3.08.2025 r., Jedlnia-Letnisko koło Radomia - zapisy
Jak ustalono później, była to impreza integracyjna drużyny PKS Starość Dziadów.
- Orjon Surma • Stempel
- Dyspozytor Palatynatu Leocji
- Lokalizacja: Dziadów
Zjazd 2025 - 1-3.08.2025 r., Jedlnia-Letnisko koło Radomia - zapisy
Dziś o godzinie 12:05 do historii przeszedł IV Zjazd Palatynatu Leocji, który odbył się w Jedlni-Letnisku pod Radomiem.
Relację niniejszą wypada zacząć od początku, czyli od piątku.
Pierwotne plany zakładały początek wyprawy o 9:38 (z Rawicza), a potem przesiadki w Poznaniu, Kutnie i Dęblinie. Problem w tym, że w Poznaniu miałbym 5 minut przesiadki. Zmieniłem więc plany, rozpoczynając co prawda o tej samej godzinie, ale dając sobie nieco więcej czasu w Poznaniu (11:36 Mewą do Warszawy). Plan udał się z nadmiarem, bo dzięki Narodowemu Przewoźnikowi na starcie byliśmy (w Poznaniu dosiadł się Heinz) w plecy już 32 minuty, a do Warszawy dotarliśmy z 45-minutowym opóźnieniem. W Warszawie mieliśmy w teorii 16 minut na przesiadkę. Łatwo więc się domyślić, że przesiadka przepadła; na szczęście bilet nie był ograniczony do jednego pociągu, dzięki czemu po prostu pojechaliśmy kolejnym. Po małym stresie związanym z prawie zerowym czasem na przesiadkę w Radomiu (RE80 raczył się opóźnić 5 minut, czyli tyle, ile mieliśmy na przesiadkę) dotarliśmy do Jedlni o 17:03, czyli 37 minut w plecy w stosunku do planu. I tak nie najgorzej, chociaż nie dziwię się Heinzowi, że już w tak daleką trasę nie chce jechać.


Po tym zdecydowanie zbyt przydługim wstępie związanym z naszą podróżą przystąpiliśmy do akcji. Na stacji w Jedlni oczekiwali na nas już Franklin, Helwetyk, Alfred, Avril i Prokrustes. Po krótkiej rozmowie rozdzieliliśmy się: ja, Prokrustes i Heinz poszliśmy do Lewiatana coś kupić (nieznającym topografii terenu dam tę mapkę, która powinna wyjaśnić, czemu zdecydowaliśmy się na zakupy akurat teraz) i pojechaliśmy do ośrodka się zameldować i nieco odpocząć, zaś reszta poszła na tzw. wyżerkę.


Pod wieczór, gdy większość zjazdowiczów przybyła już na miejsce, udaliśmy się pod wiatę, gdzie powoli rozpoczynała się właściwa część zjazdu. Co można było tam usłyszeć? Bardzo wiele rzeczy, ale zanim usiedliśmy do rozmów "głównych", które, jak na każdym zjeździe, szybko podzieliły się na wiele wątków pobocznych i wszystkiego nie da się ogarniać "na bieżąco" (stąd i niczego nie notowałem, choć obawiam się, że zdecydowanie powinienem, bo inaczej nie przytoczę z pamięci wielu rzeczy), przedstawicielka Gwardii Palatynatu Leocji wykonała fotografię, która już niebawem powinna być leitmotivem zjazdowego znaczka. Jak co roku nie mogło zabraknąć zjazdowych fantów (w tym roku kufel(?) i kolejna edycja zjazdowej torby, fotkę postaram się dodać później, chyba że ktoś mnie uprzedzi), a delegacja wandejska, co mnie bardzo wzruszyło, ufundowała specjalną... pieczątkę! Naprawdę nie trzeba było!!!

Wracając do wątków, które pamiętam:
Po ewakuacji do bardziej klimatyzowanych pomieszczeń wraz z częścią delegacji wandejskiej (towarzysz Pupka, co miało się zresztą powtórzyć, przedwcześnie padł i trzeba było organizować eskortę), GPL, Namiestnikiem Garamondem i kimś chyba jeszcze (nie mam pewnosci) około 1:00 odbywała się dalsza część debat. Poszedłem spać o 2:45; z tego co słyszałem debaty zakończyły się około 3:00, więc wiele nie straciłem.
Sobotnie obrady charakteryzowały się eskapadą prowadzoną od mniej więcej 11:00 przez Mikronacyjne Towarzystwo Turystyki Krajobrazowej, które zwiedziło pamiątkowe mogiły mieszkańców Jedlni pomordowanych w czasie II wojny światowej, miejscowy zalew oraz (z zewnątrz) budynek starego młyna, znajdujący się na terenie miejscowości Antoniówka. Potem poszliśmy do baru o nazwie Słoneczne Tarasy, gdzie spędziliśmy na konsumpcji prostych dań z gatunku fast-foodów i różnego rodzaju trunków (Piszący te słowa od początku do końca zjazdu był trzeźwy) około 2 godziny. W międzyczasie dołączył do nas Kurator Palatynatu Leocji, Oswald Baskerville.


(Materiał nie zawiera lokowania produktu).
W ośrodku w tym samym czasie trwała jakaś impreza z udziałem lokalnych kół gospodyń wiejskich (mylnie nazywana spotkaniem klubu kibica PKS Starość Dziadów, władze klubu nic o tej inicjatywie nie wiedziały), więc po powrocie, w moim przypadku mniej więcej około 17:00, prokrastynowaliśmy w pokoju 301, czekając, aż głośniki umieszczone na zewnątrz przestaną grać muzykę. Stało się to jakoś około 19:00. Nieco po 20:00 było natomiast ognisko. Podczas tej części zjazdu doszło m.in. do:
Dzień trzeci zjazdu, czyli niedziela, to już praktycznie końcowe rozmowy i rozstania. Najwcześniej, bo o 9:50, ośrodek opuścił Maciej II, który miał najdalej (pozdrawiamy!). Potem, z tego co kojarzę, w drogę wybrał się Piotr Jankowski (również dziękujemy!). Reszta uczestników w mniej lub bardziej zorganizowany sposób opuściła ośrodek około 12, przedtem robiąc pamiątkową zjazdową fotografię, a obecnie piszę te słowa z Pendolino do Poznania. Miejmy nadzieję, że o 19:38 dotrę do Rawicza, a z 20 minut potem do domu. :)
Dzięki!
Wnioski końcowe:
Relację niniejszą wypada zacząć od początku, czyli od piątku.
Pierwotne plany zakładały początek wyprawy o 9:38 (z Rawicza), a potem przesiadki w Poznaniu, Kutnie i Dęblinie. Problem w tym, że w Poznaniu miałbym 5 minut przesiadki. Zmieniłem więc plany, rozpoczynając co prawda o tej samej godzinie, ale dając sobie nieco więcej czasu w Poznaniu (11:36 Mewą do Warszawy). Plan udał się z nadmiarem, bo dzięki Narodowemu Przewoźnikowi na starcie byliśmy (w Poznaniu dosiadł się Heinz) w plecy już 32 minuty, a do Warszawy dotarliśmy z 45-minutowym opóźnieniem. W Warszawie mieliśmy w teorii 16 minut na przesiadkę. Łatwo więc się domyślić, że przesiadka przepadła; na szczęście bilet nie był ograniczony do jednego pociągu, dzięki czemu po prostu pojechaliśmy kolejnym. Po małym stresie związanym z prawie zerowym czasem na przesiadkę w Radomiu (RE80 raczył się opóźnić 5 minut, czyli tyle, ile mieliśmy na przesiadkę) dotarliśmy do Jedlni o 17:03, czyli 37 minut w plecy w stosunku do planu. I tak nie najgorzej, chociaż nie dziwię się Heinzowi, że już w tak daleką trasę nie chce jechać.


Po tym zdecydowanie zbyt przydługim wstępie związanym z naszą podróżą przystąpiliśmy do akcji. Na stacji w Jedlni oczekiwali na nas już Franklin, Helwetyk, Alfred, Avril i Prokrustes. Po krótkiej rozmowie rozdzieliliśmy się: ja, Prokrustes i Heinz poszliśmy do Lewiatana coś kupić (nieznającym topografii terenu dam tę mapkę, która powinna wyjaśnić, czemu zdecydowaliśmy się na zakupy akurat teraz) i pojechaliśmy do ośrodka się zameldować i nieco odpocząć, zaś reszta poszła na tzw. wyżerkę.


Pod wieczór, gdy większość zjazdowiczów przybyła już na miejsce, udaliśmy się pod wiatę, gdzie powoli rozpoczynała się właściwa część zjazdu. Co można było tam usłyszeć? Bardzo wiele rzeczy, ale zanim usiedliśmy do rozmów "głównych", które, jak na każdym zjeździe, szybko podzieliły się na wiele wątków pobocznych i wszystkiego nie da się ogarniać "na bieżąco" (stąd i niczego nie notowałem, choć obawiam się, że zdecydowanie powinienem, bo inaczej nie przytoczę z pamięci wielu rzeczy), przedstawicielka Gwardii Palatynatu Leocji wykonała fotografię, która już niebawem powinna być leitmotivem zjazdowego znaczka. Jak co roku nie mogło zabraknąć zjazdowych fantów (w tym roku kufel(?) i kolejna edycja zjazdowej torby, fotkę postaram się dodać później, chyba że ktoś mnie uprzedzi), a delegacja wandejska, co mnie bardzo wzruszyło, ufundowała specjalną... pieczątkę! Naprawdę nie trzeba było!!!

Wracając do wątków, które pamiętam:
- Namiestnik Garamond wygłosił wykład na temat "Czemu kabanosy Tarczyński to gówno i nie powinniśmy ich jeść",
- Avril wygłosił zdanie przeciwne pt. "ALE ONE SĄ PYSZNE!!!",
- Delegacja wandejska zaczęła skandować znaną żużlową przyśpiewkę "Unia Leszno to nie jest polski klub" (macie OPR, że nie poinformowaliscie, że jedziecie na mecz do Bydgoszczy, przyjechałbym!),
- Zjazd wygłosił więcej niż jedną owację na cześć mnie. Dziękuję, bardzo mi miło, ale nie trzeba było aż tyle razy!!!,
- JCW Franciszek Józef II wygłosił doskonałą przeróbkę ostatniego komunikatu wojennego Polskiego Radia odnoszącą się, rzecz jasna, do Austro-Węgier,
- Rozwiązywaliśmy problem związany z brakiem możliwości dodania przeze mnie fotki na Kustosza (chodzi o ten post). Fotka trafiła na serwery Kustosza dzięki Namiestnikowi Romańskiemu,
- Debata pt. "Jak człowiek nieznający niemieckiego zrobił lepszą mikronację a'la niemiecki niż Austro-Węgry",
- Odbyła się debata pt. "Co dalej z Leocją?" (choć mogła być w sobotę, nie pamiętam),
- Leszek Karakachanow prawie przeskakiwał przez płot, bo furtka była zamknięta (był najpóźniej, bo ok. 22:10), ale dzięki naszej interwencji w ostatniej chwili otwarto bramę i nie trzeba było dokonywać aż takiego wysiłku fizycznego,
- Namiestnicy i Gwardia audytowali otrzymaną przeze mnie pieczątkę i jak rzadko kiedy, cytując Namiestnika Romańskiego, "chcieliby się przyjebać, ale nie ma do czego",
- Odbyło się wiele wymian zdań między GPL a mandragorem Pupką. "Towarzyszu Pupko, przestańcie pierdolić!". "Towarzyszko, czuję się jak na posiedzeniu Komitetu Centralnego".
Po ewakuacji do bardziej klimatyzowanych pomieszczeń wraz z częścią delegacji wandejskiej (towarzysz Pupka, co miało się zresztą powtórzyć, przedwcześnie padł i trzeba było organizować eskortę), GPL, Namiestnikiem Garamondem i kimś chyba jeszcze (nie mam pewnosci) około 1:00 odbywała się dalsza część debat. Poszedłem spać o 2:45; z tego co słyszałem debaty zakończyły się około 3:00, więc wiele nie straciłem.
Sobotnie obrady charakteryzowały się eskapadą prowadzoną od mniej więcej 11:00 przez Mikronacyjne Towarzystwo Turystyki Krajobrazowej, które zwiedziło pamiątkowe mogiły mieszkańców Jedlni pomordowanych w czasie II wojny światowej, miejscowy zalew oraz (z zewnątrz) budynek starego młyna, znajdujący się na terenie miejscowości Antoniówka. Potem poszliśmy do baru o nazwie Słoneczne Tarasy, gdzie spędziliśmy na konsumpcji prostych dań z gatunku fast-foodów i różnego rodzaju trunków (Piszący te słowa od początku do końca zjazdu był trzeźwy) około 2 godziny. W międzyczasie dołączył do nas Kurator Palatynatu Leocji, Oswald Baskerville.


(Materiał nie zawiera lokowania produktu).
W ośrodku w tym samym czasie trwała jakaś impreza z udziałem lokalnych kół gospodyń wiejskich (mylnie nazywana spotkaniem klubu kibica PKS Starość Dziadów, władze klubu nic o tej inicjatywie nie wiedziały), więc po powrocie, w moim przypadku mniej więcej około 17:00, prokrastynowaliśmy w pokoju 301, czekając, aż głośniki umieszczone na zewnątrz przestaną grać muzykę. Stało się to jakoś około 19:00. Nieco po 20:00 było natomiast ognisko. Podczas tej części zjazdu doszło m.in. do:
- zmiany selekcjonera reprezentacji Winkulii; przejąłem drużynę Winkulii, którą porzucił Alfred Fabian von Tehen-Dżek,
- odsłuchania wielu materiałów zgromadzonych w Muzeum Historii Mikroświata, wśród których był m.in. hymn Księstwa Hibijost. JKW Andrzej nie wiedział, że ten plik się zachował i w Muzeum leży od ponad 3 lat. Widać, kto zagląda do Muzeum :P,
- odśpiewania wielu jugosłowiańskich i nie tylko piosenek wojennych (to już raczej pod koniec),
- i wiele innych wspaniałych rzeczy których nie pamiętam.
Dzień trzeci zjazdu, czyli niedziela, to już praktycznie końcowe rozmowy i rozstania. Najwcześniej, bo o 9:50, ośrodek opuścił Maciej II, który miał najdalej (pozdrawiamy!). Potem, z tego co kojarzę, w drogę wybrał się Piotr Jankowski (również dziękujemy!). Reszta uczestników w mniej lub bardziej zorganizowany sposób opuściła ośrodek około 12, przedtem robiąc pamiątkową zjazdową fotografię, a obecnie piszę te słowa z Pendolino do Poznania. Miejmy nadzieję, że o 19:38 dotrę do Rawicza, a z 20 minut potem do domu. :)
Dzięki!
Wnioski końcowe:
- To był nasz pierwszy i prawdopodobnie ostatni raz w Jedlni. Ośrodek sam w sobie jest okej, ale oddalenie od centrum miejscowości i stacji kolejowej jest dość niedogodne dla osób poruszających się na piechotę, a przybyłych pociągiem.
- Na Matkę Prokrastynację, ja bardzo się cieszę, że tak cenicie organizację zjazdu, ale liczba toastów i prezentów z tej okazji mogła spokojnie być mniejsza o połowę. ;)
- W przyszłym roku więc na pewno będzie nowa lokalizacja, być może jak wrócę do domu i będzie mi się chciało to zrobię wątek z lokalizacjami, które w ciągu ostatniego roku w wielu dyskusjach się przewijały i będzie można pomyśleć, co i jak.
- Pewnie są jakieś inne, ale na teraz nie kojarzę.
- Pavel van der Gibson • Stempel
- Przybysz
Zjazd 2025 - 1-3.08.2025 r., Jedlnia-Letnisko koło Radomia - zapisy
Czytając to ogarnął mnie taki ból dupy, że zamiast siedzieć z wami to leże trzeci dzień chory, że nie macie pojęcia xD
Były Kanclerz Księstwa Sarmacji
- Anastasia Windsachen • Stempel
- Dowódca Gwardii Palatynatu Leocji
- Lokalizacja: Brzozopola Chmielne
Zjazd 2025 - 1-3.08.2025 r., Jedlnia-Letnisko koło Radomia - zapisy
Piątkowe obrady po relokacji do środka krążyły wokół wspominek Leszka Karakachanowa oraz Namiestnima Garamonda, podczas gdy ja omawiałam sprawę Królewskich Sił Zbrojnych z Maciejem II, ponieważ co warto odnotować - po niedługich negocjacjach zostałam mianowana Marszałek Dreamlandu.
Oprócz tego był spór o to czy monarchosocjalizm jest zgodny z ideami Tow. Wandy. Oczywiście toczony między mną oraz delegacją wandejską w postaci Tow. Pupki oraz Tow. Leszka. Jednakowoż wspólny język, który znaleźliśmy sprawił, że wkrótce z towarzyszami piliśmy, a następnego dnia śpiewaliśmy jugosławiańskie piosnki wojenne - wspaniałe to były chwile, nie zapomnę ich nigdy. Również faktu, że chrapanie Tow. Pupki potrafiło się mimo wszystko przebić. Później oczywiście jak już Kolega Dyspozytor zauważył Tow. Pupka upadł po raz drugi i w geście bratniej pomocy narodu voxlandzkiego pomogłam Leszkowi ponieść poległego, który zdołał wydusić z siebie między innymi opinię na temat państwa rzymskiego oraz “działań integracyjnych”.
We wspomnianym Słonecznym Tarasie, gdy pozostałam z delegacją wandejsko-dreamlandzką dwa razy musieliśmy przepraszać oraz wstydzić się za Tow. Pupkę. Na szczęście postać Jezusa i jego działania łagodzące zadziałały skutecznie na wzburzoną rowerzystkę, której obca była kultura wandyjska. Natomiast powróciwszy do chwil przed Tarasem - gdy obudziłam się z drzemki, której celem było zabicie bólu głowy (oczywiście z niewyspania) oraz otrzymaniu informacji, że reszta jest na wycieczce spostrzegłam, że Franciszek-Józef oraz Alojzy szykują się by dołączyć do nich za pomocą rowerów. Niestety zostałam zignorowana pomimo krzyczenia z balkonu, co już samo w sobie było… uwierające w pokoleniową mentalność.
Oprócz tego było:
> rozpływanie się mojej osoby nad limuzyną JKW Andrzeja
> walka o piwo między Pupką a Leszkiem
> rękoczyny pomiędzy Krakozją Stepową a GPL
> tradycyjne wyłączanie Sarmacji
> zachwycanie się nad serem gouda (ponownie ja i JKW Andrzej)
> dyskusje kartograficzne
> w sprawie leockiej ustalenie, że coś trzeba zrobić, ale najpierw należy się zebrać by ustalić problem, a następnie co trzeba zrobić (pominęłam etap planowania planowania oraz samego planowania, a następnie organizacji spotkania roboczego)
> JKW Andrzej pokazał jak pięknie powiewa na wietrze flaga Krakozji Stepowej machając nią ze swej limuzyny
> miała miejsce degustacja voxlandzkiej nalewki
Więcej grzechów nie pamiętam, za żadne nie żałuję i do następnego!
Oprócz tego był spór o to czy monarchosocjalizm jest zgodny z ideami Tow. Wandy. Oczywiście toczony między mną oraz delegacją wandejską w postaci Tow. Pupki oraz Tow. Leszka. Jednakowoż wspólny język, który znaleźliśmy sprawił, że wkrótce z towarzyszami piliśmy, a następnego dnia śpiewaliśmy jugosławiańskie piosnki wojenne - wspaniałe to były chwile, nie zapomnę ich nigdy. Również faktu, że chrapanie Tow. Pupki potrafiło się mimo wszystko przebić. Później oczywiście jak już Kolega Dyspozytor zauważył Tow. Pupka upadł po raz drugi i w geście bratniej pomocy narodu voxlandzkiego pomogłam Leszkowi ponieść poległego, który zdołał wydusić z siebie między innymi opinię na temat państwa rzymskiego oraz “działań integracyjnych”.
We wspomnianym Słonecznym Tarasie, gdy pozostałam z delegacją wandejsko-dreamlandzką dwa razy musieliśmy przepraszać oraz wstydzić się za Tow. Pupkę. Na szczęście postać Jezusa i jego działania łagodzące zadziałały skutecznie na wzburzoną rowerzystkę, której obca była kultura wandyjska. Natomiast powróciwszy do chwil przed Tarasem - gdy obudziłam się z drzemki, której celem było zabicie bólu głowy (oczywiście z niewyspania) oraz otrzymaniu informacji, że reszta jest na wycieczce spostrzegłam, że Franciszek-Józef oraz Alojzy szykują się by dołączyć do nich za pomocą rowerów. Niestety zostałam zignorowana pomimo krzyczenia z balkonu, co już samo w sobie było… uwierające w pokoleniową mentalność.
Oprócz tego było:
> rozpływanie się mojej osoby nad limuzyną JKW Andrzeja
> walka o piwo między Pupką a Leszkiem
> rękoczyny pomiędzy Krakozją Stepową a GPL
> tradycyjne wyłączanie Sarmacji
> zachwycanie się nad serem gouda (ponownie ja i JKW Andrzej)
> dyskusje kartograficzne
> w sprawie leockiej ustalenie, że coś trzeba zrobić, ale najpierw należy się zebrać by ustalić problem, a następnie co trzeba zrobić (pominęłam etap planowania planowania oraz samego planowania, a następnie organizacji spotkania roboczego)
> JKW Andrzej pokazał jak pięknie powiewa na wietrze flaga Krakozji Stepowej machając nią ze swej limuzyny
> miała miejsce degustacja voxlandzkiej nalewki
Więcej grzechów nie pamiętam, za żadne nie żałuję i do następnego!
(—) Anastasia Windsachen, Generalissima Leocji
No bo co ludzie powiedzom!?
W razie wielkiej potrzeby i zauważalnego braku aktywności - proszę się dobijać na Discorda (ScreamingBlackCat), a z plikami na maila -> anastasiawindsachen@gmail.com
W razie wielkiej potrzeby i zauważalnego braku aktywności - proszę się dobijać na Discorda (ScreamingBlackCat), a z plikami na maila -> anastasiawindsachen@gmail.com
- Orjon Surma • Stempel
- Dyspozytor Palatynatu Leocji
- Lokalizacja: Dziadów
Zjazd 2025 - 1-3.08.2025 r., Jedlnia-Letnisko koło Radomia - zapisy
Wykrakałem. Pendolino przyjechał do Poznania z 17-minutowym opóźnieniem (na przesiadkę miałem planowo 20 minut), co sprawiło, że na peron przesiadkowy dotarłem w momencie podawania sygnału odjazdu tejże przesiadki. Na szczęście profesjonalizm pani konduktorki EIP sprawił, że mam bezpłatną rezerwację na pociąg za godzinę, no ale szkoda, szkoda.Orjon Surma pisze: ↑03 sie 2025, 17:26Miejmy nadzieję, że o 19:38 dotrę do Rawicza, a z 20 minut potem do domu. :)
Zjazd 2025 - 1-3.08.2025 r., Jedlnia-Letnisko koło Radomia - zapisy
Melduję powrót do MSD.
Leszek (Wandystan) i Namiestnik Romański dowiezieni pod domy.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wspólną imprezę.
Leszek (Wandystan) i Namiestnik Romański dowiezieni pod domy.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wspólną imprezę.
- Anastasia Windsachen • Stempel
- Dowódca Gwardii Palatynatu Leocji
- Lokalizacja: Brzozopola Chmielne
Zjazd 2025 - 1-3.08.2025 r., Jedlnia-Letnisko koło Radomia - zapisy

Wspomniany przez kulegę Orjona podarek. Tym razem jednak chyba jacyś Lumeryjczycy robili na produkcji, bo korona spaprana, więc nie wiem jak to przeszło kontrolę jakości... 😝
(—) Anastasia Windsachen, Generalissima Leocji
No bo co ludzie powiedzom!?
W razie wielkiej potrzeby i zauważalnego braku aktywności - proszę się dobijać na Discorda (ScreamingBlackCat), a z plikami na maila -> anastasiawindsachen@gmail.com
W razie wielkiej potrzeby i zauważalnego braku aktywności - proszę się dobijać na Discorda (ScreamingBlackCat), a z plikami na maila -> anastasiawindsachen@gmail.com
- Orjon Surma • Stempel
- Dyspozytor Palatynatu Leocji
- Lokalizacja: Dziadów
Zjazd 2025 - 1-3.08.2025 r., Jedlnia-Letnisko koło Radomia - zapisy
@Helwetyk Romański, chyba pora na audyt...Anastasia Windsachen pisze: ↑03 sie 2025, 19:28Tym razem jednak chyba jacyś Lumeryjczycy robili na produkcji, bo korona spaprana, więc nie wiem jak to przeszło kontrolę jakości... 😝




